[RECENZJA] Vianek - wcierka i olejek

Kosmetyki firmy Vianek otrzymałam wraz z jesiennym pudełkiem Joybox ponad 2 miesiące temu. Pokładałam wiele nadziei w produktach naszej rodzimej marki i... nie zawiodłam się!

1. WCIERKA 

skład:
Aqua, Propanediol, Glycerin, Urtica Dioica Leaf Extract, Equisetum Arvense Leaf Extract, Arctium Lappa Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Betula Alba Leaf Extract, Panthenol, Coco-Glucoside, Lactic Acid, Cocamidopropyl Betaine, Phytic Acid, Rosmarinus Officinalis Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Benzyl Alcohol, Parfum, Limonene, Linalool, Geraniol, Citral, Dehydroacetic Acid.

opakowanie: 
150ml wcierka zamknięte jest w mocnej, plastikowej buteleczce wyposażonej w atomizer. Nic się nie wylewa i nie przecieka. Osobiście nie lubię takiej formy nakładania wcierki, psikając mam wrażenie, że wszystko idzie na włosy u nasady zamiast na skórę głowy, więc przelałam produkt do opakowania po Joannie Rzepie.
zapach:

Lekki, typowo ziołowy. Mi w ogóle nie przeszkadzał.

obietnice producenta:
normalizacja pracy gruczołów łojowych, przyspieszenie wzrostu włosów, odświeżenie

działanie:
Szczerze mówiąc, nie zaobserwowałam żadnych efektów obiecanych przez producenta, dodatkowo nie stałam się posiadaczką masy baby-hair. Przyrost wyniósł 2cm (więcej niż standardowe 1,5/1,7cm, ale w porównaniu do Joanny Rzepy czy maści końskiej wypadła bez szału) Nie zmienia to faktu, że wcierkę oceniam pozytywnie. Dzięki niej moja skóra głowy uspokoiła się, przestała swędzieć. Czuję po prostu, że jest dużo lepiej nawilżona i odżywiona, co na pewno wpłynie na kondycję nowych włosów.

2. OLEJEK


skład:
Glycine Soja Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Coco-Caprylate, Persea Gratissima Butter, Calendula Officinalis Flower Extract, Pulmonaria Officinalis Extract, Potentillae Anserinae Herba Extract, Tocopheryl Acetate, Hippophae Rhamnoides Oil, Lecithin, Parfum.

Oprócz olejów i ekstraktów mamy tutaj LECITHIN - składnik odpowiadający za odżywienie skóry głowy i ograniczenie elektryzowania włosów, TOCOPHERYL ACETATE - pochodną witaminy E, oraz perfum.



opakowanie:
Ta pompka to jakiś żart. Przy pierwszym użyciu siłowałam się z nią bardzo długo, a i tak nie udało mi się wycisnąć olejku. Gdy poprosiłam o pomoc tatę, cała porcja produktu wyleciała mu na spodnie. 😂 Pompka wypycha olejek bardzo szybko i mocno tak, że może nam się wszystko rozbryzgać po łazience, więc zwykle ją odkręcam i wylewam odpowiednią ilość na dłoń, po czym wcieram we włosy. Mam nadzieję, że tylko moja sztuka tak ma i inne dziewczyny nie muszą się z tym borykać.

zapach: 
Arbuz! Typowa arbuzowa guma.

działanie:
Zwykle olejki dają u mnie chwilowy efekt nabłyszczenia włosów, nie czuję ich odżywczego działania na włosy, więc wolę nakładać czyste oleje, pozbawione silikonów i konserwantów. Cudowny skład tego olejku sprawił, że mogę postawić ten produkt na pierwszym miejscu ex aequo z olejem z pestek winogron. Włosy po użyciu tego olejku są niesamowicie sprężyste i dociążone, pomimo, że olejek sam w sobie jest bardzo lekki. Nie muszę go emulgować wcześniej odżywką, doskonale schodzi przy użyciu lekkiego szamponu. Jeżeli ktoś potrzebuje czegoś mocniejszego, można podrasować go półproduktami.

Produkty firmy Vianek tak mnie zauroczyły składami, szatą graficzną, a przede wszystkim działaniem, że na pewno sięgnę po kolejne :)
Miałyście coś z tej marki?
Pozdrawiam!♥ 
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka